Przejdź do głównej zawartości

RÓŻNE CELE-JEDNA PASJA


W ubiegłym roku wybrałam się z moją przyjaciółką na Bieg Niepodległości do Warszawy. Uwielbiam Warszawskie biegi. Jestem mieszczuchem i to miasto wyjątkowo mi odpowiada. Może dlatego,że sama większość życia żyłam w pędzie więc jego klimat jakoś do mnie przemawia i zawsze czułam,że odnalazłabym się tam bez problemu. Przyznam,że nawet przez chwilę rozważałam pomysł przeprowadzenia się tam,ale mój nastoletni syn nawet nie chciał o tym słyszeć więc uszanowałam to i plany te odłożyłam na nie wiadomo-może kiedyś-może nigdy:)
Wracając do biegów warszawskich Bieg Niepodległości był trzecim z nich. Biało-czerwona "flaga" wijąca się po ulicach ,tysiące biegaczy, historyczne znaczenie biegu sprawiły,że nie mogłam takiej imprezy odpuścić.

Do czego zmierzam. Moja przyjaciółka na tym biegu postanowiła towarzyszyć z kolei swojej przyjaciółce -warszawiance w jej pierwszym w życiu biegu ulicznym i ustawiła się wraz z nią w szóstej strefie, chociaż była przypisana do znacznie wyższej.  Ja nastawiona na"życiówkę" stanęłam w strefie drugiej. Szczegóły biegu nie są istotne. Owszem,życiówkę udało mi się zrobić,ale nie o tym chcę dziś pisać. Po biegu  jak zawsze dzieliłyśmy się wrażeniami i w pewnym momencie padło z jej strony pytanie o czym rozmawiają biegacze startujący ze strefy drugiej. Eeee...Rozmawiają? Że niby jak? Kiedy? W trakcie biegu? No nie..Raczej nie rozmawiają. Przeanalizowałam cały bieg i stwierdziłam,że z mojej strony padły może ze dwa pytania o tempo, i 700 metrów przed metą kiedy już prawie umierałam poczułam przyjazne klepnięcie w ramię i dwa bezcenne słowa: dasz radę!!!  Krótkie słowa w zadyszce:)To w zasadzie tyle. Byłam zdziwiona,że podczas biegu może zaistnieć zjawisko"rozmowy".   Okazało się,że Kasia mnóstwo ciekawych rzeczy dowiedziała się w trakcie biegu na temat biegnących wraz z nią zawodników. Dla większości z nich był to debiut w biegu ulicznym i ich "staż" biegowy nie był zbyt długi. Jakie mieli cele? Co nimi kierowało,że znaleźli się właśnie tutaj?  Dla jednego był to pierwszy krok w kierunku aktywnego stylu życia, ktoś inny biegł w intencji chorego członka rodziny,jeszcze inny założył się z kolegą ,a kolejny znów bardzo chciał namacalnie pooddychać atmosferą masowego biegu i zobaczyć jak to jest, bo do tej pory jedynie obserwował to jako kibic. Przyznam ,że niesamowicie mi się to spodobało. Taka integracja nieznanych sobie ludzi podczas zawodów, wzajemne poznanie się i nieważne,że pewnie nigdy się już nie zobaczą. Wspólny cel, choć każdy z innego powodu pozwolił im w większości wytrwać do końca i przy okazji odkryć samego siebie przed innymi.  Nie ukrywam,że w zasadzie nigdy wcześniej nie było mi dane biec i konwersować jednocześnie w trakcie zawodów ,bo mania ścigania się towarzyszyła mi od samego początku mojej biegowej przygody i o ile na treningach buzia mi się nie zamykała to na zawodach stawałam się mrukiem i niechętnie wdawałam się w gadkę. No ,bo szkoda siły;))) No tak,ale przecież nie każdy się ściga i rozmowy na Biegu Niepodległości zasłyszane przez moją przyjaciółkę są na to najlepszym dowodem. Bieganie to pasja,ale bieganie nie zawsze musi oznaczać ściganie. Przyznam,że czasami troszkę zazdroszczę biegaczom tak swobodnego podejścia. Radości z biegu dla samej radości,a z drugiej strony na razie inaczej nie umiem. Mało tego czuję,że poszłam level dalej ,bo już wyznaczyłam sobie cel i nie ukrywam,że moje życie jest w dużej mierze temu podporządkowane.


Chęć złamania 3:30 w maratonie powoduje,że potrafię np.zrezygnować z pewnych rzeczy lub UWAGA!!! wykonać trening sama:)   Bieganie jest cudowną rzeczą i uważam ,że każdy biegacz robiący to z pasją zasługuje na uznanie i nie jest istotne czy stawia sobie cele czy biega tylko dla fanu czy ściga się ,bo czynnik rywalizacji daje mu wiatr w żagle. Tak samo cenię biegacza łamiącego 3 godziny w maratonie jak i biegacza,który jako ostatni ten maraton ukończył i tego,który nie ukończył,ale podjął taką próbę. To jest pasja! To coś co daje radość,siłę, przyjemność i satysfakcję. Odskocznia od codzienności i  obowiązków. Cieszmy się tym każdy na swój sposób:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PODSUMOWANIE ROKU 2019

Rok 2019 już przeszedł do historii. Rok bez wątpienia barwny i ciekawy nie tylko biegowo. Co doceniam w nim najbardziej? Tu się może  zdziwicie , ale wcale nie są to życiówki  tylko fakt ,że cały rok mogłam cieszyć się nienagannym zdrowiem ,a umówmy się ,że to  właśnie ono jest najważniejsze dla każdego, a dla osoby aktywnej fizycznie to już w szczególności. Po feralnym 2018 roku ,w którym zaliczyłam kontuzję pachwiny, problemy z kręgosłupem szyjnym, przetrenowanie i drastyczny spadek formy w ciągu zalewie dwóch miesięcy rok 2019 wynagrodził zdrowiem, energią i radością z biegania. Styczeń i luty to w zasadzie tylko treningi. Nie ukrywam ,że z tyłu głowy miałam gdzieś lęk czy przypadkiem znowu na wiosnę nie przyplącze się do mnie jakiś zdrowotny kłopot ,ale w miarę upływu czasu , krok po kroku udało mi się przestać schizować i przesadnie analizować swój układ ruchu. Biegałam dużo, było coraz lepiej, ale miałam świadomość ,że do powrotu do życiowej formy jeszcze d...

ŻYCIE I PASJA W CZASACH PANDEMII

Nigdy bym nie przypuszczała, że kiedykolwiek dożyję czegoś takiego. Pandemia podobnie jak wojna  zawsze były dla mnie zjawiskami  totalnie abstrakcyjnymi ,co najwyżej  dobrym tematem na książkę lub scenariusz filmowy.   Sytuacja w jakiej   znaleźliśmy się w marcu tego roku dla znakomitej większości z nas jest  bardzo trudna. Obecnie powoli wracamy do rzeczywistości, ale do stuprocentowej normalności jeszcze droga daleka. Nie będę ukrywać, że to co przytrafiło się nam wszystkim w pewnym momencie totalnie mnie przerosło. Na początku była to jedynie wściekłość i   irytacja spowodowana odwołanymi zawodami. Nie miałam jeszcze  wtedy świadomości ,że brak możliwości sprawdzenia miesiącami wykuwanej formy to za chwilę będzie najmniejszy problem. Byłam przekonana .że w ciągu miesiąca wszystko wróci do normy, ale chyba zwyczajnie nie dopuszczałam do świadomości faktu ,że koronawirus zamierza zagościć u nas na dłużej. Trochę za...

OKRESOWY SPADEK MOTYWACJI- ZJAWISKO PRZEJŚCIOWE

Z pasją bywa podobnie jak z innymi aspektami naszego życia i samym życiem. To jest jak sinusoida. Wzloty i upadki. Uczucie euforii przeplatane ze stanami depresyjnymi. Nie ma ludzi  u których występuje linia prosta, nie ma ludzi , którzy tej sinusoidy nie doświadczają, nie ma ludzi szczęśliwych każdego dnia. Dążymy do spokoju i stabilizacji, walczymy o szczęście,ale nie mamy do końca na to wpływu choć bardzo byśmy tego chcieli. Do czego zmierzam. Co zrobić kiedy następuje regres pasji? Spada motywacja i brak chęci po prostu staje się problemem i to nie dzień lub dwa ,ale znacznie dłużej? I nie pomagają motywacyjne teksty i plany ,a nawet wizualizacja naszych marzeń . Zaczynamy się zastanawia czy przypadkiem nie nastąpiło wypalenie tematu. Po Maratonie Poznańskim kiedy osiągnęłam cel roku i który był najcudowniejszym moim startem sezonu siłą rozpędu i prawem superkompensacji poprawiłam jeszcze rekord życiowy na 10 km. Tym samym zamknęłam tabelkę odhaczając życiówki na wszyst...