Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2016

"REST DAY" -NIEZBĘDNY ELEMENT NASZEGO ŻYCIA

Brak koncentracji,zmęczenie ,spadek odporności, częste infekcje, brak fanu z wykonywanej pracy,brak efektów pomimo ciężkiego treningu, podatność na kontuzje, nastroje depresyjne to jedne z wielu skutków braku odpoczynku. Na wygląd też wpływa to niekorzystnie ( uwaga panie). A wystarczy jeden raz w tygodniu tzw. Rest Day czyli dzień odpoczynku by do tego nie dopuścić. Często o tym jednak zapominamy. Jakie są objawy przemęczenia których nie powinniśmy ignorować? Może powiem z własnego doświadczenia. Przede wszystkim nie chce mi się prowadzić zajęć i nie chce mi się trenować. Zaczynam odczuwać niechęć do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego ,a poza tym permanentną senność, zmęczenie, rozdrażnienie i  skłonność do przeziębień niezależnie  od pory roku i pogody. Do tego dochodzi charakterystyczny przydźwięk w uszach pojawiający się kilkakrotnie w ciągu dnia.  Pomimo ośmiogodzinnego snu wstaję niewyspana. Oczywiście znam takich co twierdzą,że im wystarcza 5 godzin snu ,a więcej to jest mar

RÓŻNE CELE-JEDNA PASJA

W ubiegłym roku wybrałam się z moją przyjaciółką na Bieg Niepodległości do Warszawy. Uwielbiam Warszawskie biegi. Jestem mieszczuchem i to miasto wyjątkowo mi odpowiada. Może dlatego,że sama większość życia żyłam w pędzie więc jego klimat jakoś do mnie przemawia i zawsze czułam,że odnalazłabym się tam bez problemu. Przyznam,że nawet przez chwilę rozważałam pomysł przeprowadzenia się tam,ale mój nastoletni syn nawet nie chciał o tym słyszeć więc uszanowałam to i plany te odłożyłam na nie wiadomo-może kiedyś-może nigdy:) Wracając do biegów warszawskich Bieg Niepodległości był trzecim z nich. Biało-czerwona "flaga" wijąca się po ulicach ,tysiące biegaczy, historyczne znaczenie biegu sprawiły,że nie mogłam takiej imprezy odpuścić. Do czego zmierzam. Moja przyjaciółka na tym biegu postanowiła towarzyszyć z kolei swojej przyjaciółce -warszawiance w jej pierwszym w życiu biegu ulicznym i ustawiła się wraz z nią w szóstej strefie, chociaż była przypisana do znacznie wyższej.

BITWA O ŁÓDŹ-BITWA O DRUGIE MIEJSCE:)

To już trzecia moja edycja tego słynnego biegu z przeszkodami:) Biegu ,którego nie odpuszczę choćby nie wiem co. Oczywiście jeżeli zdrowie pozwoli.. Problemów zdrowotnych  odpukać nie ma więc stawiłam się w blokach startowych obowiązkowo.  Przyjechałam w towarzystwie grupy wsparcia -Beti i jej córki Natalii i nie będę ukrywać,że oczywiście miałam ochotę ukończyć bieg na podium, gdyż do tej pory dwukrotnie udało mi się na nie wskoczyć i miałam ochotę po raz kolejny to zrobić:)  Piękna pogoda, leżaczki, trawka, muzyka w tle,wspólne zdjęcia. Przesympatycznie! Tradycyjnie miały być dwie pętle długości ok. 6 km, każda z nich zakończona tzw.placem zabaw czyli przeszkodami sztucznymi. Pętle jak już pamiętałam z poprzednich edycji zawsze były bogato wypasione w podbiegi, zbiegi, przeprawy przez błoto i wodę. Woda zawsze stanowiła dla mnie bardzo sympatyczny element biegu ,bo zwyczajnie była to chwila na złapanie oddechu. Niestety tym razem nie było jej za wiele,ale za to organizator "w

PIERWSZY OBJAW "DOJRZAŁOŚCI" W MOIM BIEGANIU:)))

Biegam od dwóch lat , ale "z pasją" tak naprawdę od roku. I w zasadzie tak naprawdę ostatni rok się dla mnie liczy. Dużo się wydarzyło w tym okresie. Pierwsze pół roku to zachłyśnięcie się startami , które stanowiły jedyny w zasadzie cel mojego biegania . Jak najwięcej i jak najczęściej:) Potem postawienie sobie trochę zbyt wygórowanych celów, trenowanie ponad siły ,chęć zdobycia cudzego uznania za wszelką cenę no i skończyło się tak jak się skończyło. Organizm się zbuntował. Dwie kontuzje, jedna po drugiej i bardzo powolny powrót do zdrowia. Walka o powrót do biegania nie była jak wiecie łatwa. Byłam ostrożna , bo bałam się ,że zbytnia pochopnością w działaniu mogę zmarnować szansę na realizację kolejnego kroku do spełnienia mojego biegowego marzenia,a mianowicie zdobycia korony maratonów polskich. Tym krokiem był PZU Cracovia Maraton. Przebiegłam i to z niezłym czasem.  I co dalej...Zapragnęłam zacząć naprawdę trenować ,ale pod konkretny cel i konkretny start. Tym razem

"CHCĘ BYĆ SZCZUPŁA I WYSPORTOWANA"-JAK ZACZĄĆ?

Siedzący ryb życia, złe nawyki żywieniowe, spowolniony w wyniku upływu lat metabolizm skutkują efektem nadprogramowych kilogramów, ociężałością, kompleksami i często problemami zdrowotnymi. Od kilku lat coraz więcej ludzi stara się skończyć z takim trybem życia, podejmuje aktywność fizyczną ,a co poniektórzy zmieniają swój styl życia i wizerunek o 180 stopni i z otłuszczonego urzędnika zasiadającego co wieczór z piwem przed telewizorem stają się osobą wysportowaną i energetyczną. Oczywiście metamorfoza nie następuje w przeciągu miesiąca,cudów nie ma, a napisałam to celowo ,bo mimo wszystko są wśród nas ludzie ,którym się wydaje ,że pewne rzeczy uda się im przeprowadzić właśnie w tempie expresowym. Niestety nie da się. Do tego wrócimy. Jak zacząć? Od czego zacząć? Stajemy przed lustrem w przymierzalni w wieku lat trzydziestu paru przykładowo i okazuje się ,że coś na co długo nie zwracaliśmy uwagi wymknęło się nam spod kontroli. Sylwetka nie ta sama, wiszący brzuch,  tu i ówdzie fał