Przejdź do głównej zawartości

ASICS GLIDERIDE edycja limitowana TOKYO recenzja


 Jakiś czas temu zaproponowano mi przetestowanie modelu Glideride marki Asics. Przyznam szczerze, że wcześniej miałam okazje biegać w innych modelach obuwia tej marki, ale żaden z nich nie podszedł mi na tyle aby znaleźć się w rankingu moich ulubionych butów biegowych. Tym niemniej na testowanie zgodziłam się chętnie, gdyż lubię nowości, a poza tym może akurat ten model mógłby okazać się tym idealnym dla mnie.

Model Asics Glideride to but przeznaczony dla biegaczy o neutralnym typie stopy i do biegania na twardej  nawierzchni. Jest butem wysoko amortyzowanym, za co odpowiada pianka Flytefoam propel oraz Rearfoot Gel. Cechą charakterystyczną jest innowacyjna technologia Guidesole polegająca na specjalnej konstrukcji z zakrzywioną podeszwą i sztywną jej przednią częścią. Zastosowanie tej technologii  ma na celu zmniejszenie straty energii i zminimalizowanie ruchu w stawie skokowym oraz ułatwienie przetaczania stopy. Tyle w teorii. A jak but wypadł w praktyce w moim przypadku? Odpowiedź poniżej.


Testowanie rozpoczęłam  wybieganiem  w spokojnym tempie. Nie ukrywam, że trochę obawiałam się niskiego dropu (5 mm) gdyż do tej pory biegałam na dropie miedzy 8 a 10 mm. Pierwsze 500 metrów były dyskomfortowe. Odnosiłam wrażenie, że but nie współpracuje z moją stopą i wręcz usiłuje wymusić ruch niekoniecznie dla mnie komfortowy. Po jakimś czasie wrażenie to minęło i jakoś udało nam się  dojść do porozumienia chociaż przeszkadzało mi słabsze wyczuwanie podłoża niż w innych modelach. Jeśli chodzi o zalety to  but rzeczywiście mocno trzymał stopę co dawało poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa w stawie skokowym, a wysoka i miękka amortyzacja zapewniała wygodę i komfort biegu. 

Niestety po kilku kilometrach zaczęły mi drętwieć palce i musiałam przejść do marszu żeby wróciło w nich czucie. Dopiero po przejściu kilkunastu metrów mogłam zacząć ponownie biec. Powtórzyło się to na treningu jeszcze dwukrotnie. Pierwsze wrażenia? Zdecydowanie buty nie dla mnie, ale postanowiłam mimo to przetestować je podczas szybszej jednostki treningowej.

Trening drugi. 8 razy 3' na minutowej przerwie. Przyznaję, że moje nastawienie było sceptyczne, ale tu spotkała mnie niespodzianka. Przy mocniejszym tempie but rewelacyjnie oddaje energię, jest sprężysty dynamiczny i faktycznie miałam wrażenie, że wkładam w ruch stopy mniej wysiłku i jednocześnie but fantastycznie utrzymuje stopę i wymusza lepszą technikę stawiania stóp. 

W kolejnym tygodniu postanowiłam powtórzyć  w Glideridach i spokojne wybieganie i zrealizować szybką jednostkę treningową. Wrażenia były identyczne jak poprzednio w obydwu przypadkach. Podczas spokojnego biegu przyjemne odczucie miękkości i bezpieczeństwa, a podczas interwałów rewelacyjny zwrot energii.

Podsumowując model Asics Glideride to  dla mnie świetny wybór na szybkie jednostki treningowe zarówno na tartan i asfalt. Cholewka jest przewiewna i miękka, but bardzo dobrze układa się na stopie zapewniając jej stabilność. Pomimo dużej amortyzacji but jest niezwykle dynamiczny. Jeżeli chodzi o przyczepność to testowałam buta i na suchej i na mokrej nawierzchni i w każdym przypadku dobrze trzymał się podłoża co pozwalało na swobodny trening. Glideride to świetne połączenie amortyzacji i dynamiki. But, który nadaje się i na spokojne bieganie i mocny interwałowy trening.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

NIEUDANY JUBILEUSZ- RELACJA Z 44 MARATONU WARSZAWSKIEGO

44 Maraton Warszawski był moim piętnastym w życiu maratonem i o ile do ostatnich dwóch moje przygotowania były średnie na jeża to tym razem podeszłam do tematu poważnie i zadaniowo jak niegdyś. Odzyskałam radość i pasję z treningów, wstawałam o 5.00 rano aby z moją przyjaciółką pobiegać,bardzo rzadko odpuszczałam, pilnowałam diety i byłam przekonana, że 25.09 odmelduję się na mecie z nowym rekordem życiowym. Niestety trzy tygodnie przed startem rozłożyła mnie jakaś infekcja. Na początku myślałam,że to zwykłe przeziębienie i za trzy dni będzie po temacie. Tymczasem dziadostwo trzymało ponad dwa tygodnie. Musiałam zluzować z treningami,ale wciąż miałam nadzieję,że wykuwana tygodniami forma odda na zawodach. Pisząc to już trochę ochłonęłam ale uwierzcie,że w niedzielę byłam bardzo rozczarowana i rozżalona. A teraz przejdźmy do relacji. Będę się streszczać. Do Warszawy pojechałyśmy z Agnieszką w sobotę. Aga zarezerwowała prześliczny apartament na starówce 500 metrów od startu. Odeb

PO RAZ TRZYNASTY! RELACJA Z 43 MARATONU WARSZAWSKIEGO

  Dokładnie dwa lata przyszło mi czekać na kolejny, trzynasty w moim życiu maraton. Dystans, do którego mam wyjątkowa słabość i który uwielbiam!  Przyznam szczerze, że w którymś momencie straciłam wiarę, że kiedykolwiek jeszcze będzie mi dane przebiec królewski dystans w normalnej formule, z kibicami, bez covidowych ograniczeń i w normalnym świecie toteż byłam przeszczęśliwa kiedy wrócił normalny świat i udało mi się zdobyć pakiet na 43 Maraton Warszawski. Pozostało tylko solidnie przepracować okres letni aby powalczyć o nowy rekord życiowy. No i właśnie...Tu pojawił się problem... W ekspresowym skrócie napiszę jak wyglądały moje przygotowania do tego tak bardzo wyczekiwanego przeze mnie startu. W zasadzie  wszystko zaczęło się komplikować już pod koniec stycznia kiedy na treningu interwałowym nabawiłam się kontuzji mięśnia dwugłowego i musiałam zrobić przymusową przerwę. Nie była co ona prawda zbyt długa, gdyż trwała zaledwie osiem dni, ale po powrocie przez dłuższy czas nie było mowy

PODSUMOWANIE ROKU 2019

Rok 2019 już przeszedł do historii. Rok bez wątpienia barwny i ciekawy nie tylko biegowo. Co doceniam w nim najbardziej? Tu się może  zdziwicie , ale wcale nie są to życiówki  tylko fakt ,że cały rok mogłam cieszyć się nienagannym zdrowiem ,a umówmy się ,że to  właśnie ono jest najważniejsze dla każdego, a dla osoby aktywnej fizycznie to już w szczególności. Po feralnym 2018 roku ,w którym zaliczyłam kontuzję pachwiny, problemy z kręgosłupem szyjnym, przetrenowanie i drastyczny spadek formy w ciągu zalewie dwóch miesięcy rok 2019 wynagrodził zdrowiem, energią i radością z biegania. Styczeń i luty to w zasadzie tylko treningi. Nie ukrywam ,że z tyłu głowy miałam gdzieś lęk czy przypadkiem znowu na wiosnę nie przyplącze się do mnie jakiś zdrowotny kłopot ,ale w miarę upływu czasu , krok po kroku udało mi się przestać schizować i przesadnie analizować swój układ ruchu. Biegałam dużo, było coraz lepiej, ale miałam świadomość ,że do powrotu do życiowej formy jeszcze droga daleka. N