Ostatni raz startowałam prawie pięć miesięcy temu w lutym. To był czwarty bieg z cyklu Pucharu Maratonu. A potem wiemy wszyscy co się wydarzyło. Na szczęście ten koszmar już za nami. Można „prawie'' normalnie żyć i normalnie trenować. Lubię budować formę, lubię dużo biegać i nie straciłam motywacji do treningów przygotowując się jak co roku do kolejnego maratonu tyle, że jeden Bóg raczy wiedzieć do jakiego i kiedy. Przez jakiś czas nie myślałam o startowaniu ciesząc się z odmrożenia innych gałęzi gospodarki ( smak kawy wypitej ponownie w lokalu-bezcenne) ale nie ukrywam, że czasem zastanawiałam się kiedy w końcu odpalą chociaż jakieś małe, lokalne biegi no bo skoro na weselu może bawić się 150 osób w pomieszczeniu to czemu inne 150 osób nie mogłoby się wspólnie pościgać outdoor? I czemu ciągle na zawody sportowe dla amatorów jest ban ,a reszta hula? W końcu doczekałam się. Kolega podesłał mi link do zapisów na charytatywny bieg na 5 km z atestem Biegniemy na Pom
Blog instruktorki fitness poświęcony pasji sportowej.